
Coś się zaczyna i coś się kończy. Zawsze tak jest. W przypadku serii o zapomnianych polskich kresach na wschodzie, których autorem lub współautorem jest Sławomir Koper ciężko stwierdzić kiedy ten koniec nastąpi.
Do rąk czytelników trafił bowiem już piąty tom tej ciekawej sagi kresowej. Tym razem Koper jest samodzielnym autorem.
Kresy to nie tylko mała ojczyzna „piękna i czysta jak pierwsze kochanie”, to również dziejowa scena, na której rozgrywały się wydarzenia, które czasami próbujemy wyprzeć ze zbiorowej pamięci. Co nie zmienia faktu, że nadal pozostaje częścią naszego dziedzictwa.
Sławomir Koper
W najnowszym tomie autor porusza wiele ciekawych tematów. Mnie jednak najbardziej zaciekawiły ze względu na moje zainteresowania rozdziały o polskich czołgach pod Dyneburgiem, zadziwiające meandry sąsiedzkiej polityki: Kowno — Warszawa 1918-1939 oraz ORP „Orzeł” w Tallinie i brawurowa ucieczka rozbrojonego okrętu.

Jako, że największe emocje i też moje zainteresowanie wywołuje sprawa okrętu ORP “Orzeł” i rzekomej zdrady dowódcy okrętu kmdr. Kłoczkowskiego to zatrzymajmy się na chwilę właśnie przy tym temacie. Historii “Orła” myślę, że przypominać nie trzeba. A jeśli ktoś chce się czegoś dowiedzieć o jednostce to odsyłam do książek Mariusza Borowiaka, z których korzysta również autor omawianej publikacji.
Byłem bardzo ciekaw do jakich wniosków doszedł S. Koper pisząc rozdział o tym wciąż nie odnalezionym “Świętym Gralu” polskiej Marynarki Wojennej. Dlatego też po zapoznaniu się ze wstępem oraz bibliografią, od czego zaczynam każdą książkę zacząłem zapoznawać się właśnie z historią “Orła”.
Coś musiało mocno uderzyć go po głowie, bo jak inaczej wytłumaczyć zmianę, która z wybitnego oficera zrobiła szmatę
Eugeniusz Pławski
Jak wiadomo okręt wpłynął do portu w estońskim Talinie i tam został internowany. Kłoczkowski po opuszczeniu statku trafił do szpitala. Po trzech dniach został zwolniony i trafił do więzienia. Prawdopodobnie jak podaje autor stało się to pod wpływem nacisku Niemców i Sowietów. Po podpisaniu deklaracji o niepodejmowaniu dalszej walki został zwolniony. Otrzymał mieszkanie i zasiłek. Zamieszkał w Dorpacie. Słał listy do szefostwa Polskiej Marynarki Wojennej by wytłumaczyć swoje postępowanie. Te jednak pozostawały bez odpowiedzi. Kłoczkowski wiedział, że ma łatkę zdrajcy. Musiał z tym żyć.
Po aneksji Estonii Sowieci od razu aresztowali polskiego komandora i zesłali go do obozu w Kozielsku. Miał jednak szczęście, gdyż po klęsce Francji Stalin zaczął rozważać wykorzystanie Polaków do przyszłej walki z III Rzeszą. W obozach prowadzili indoktrynację ideologiczną. Większość polskich oficerów nie wykazywała zainteresowania. Jednak Kłoczkowski odtrącony przez swoich rodaków dał się zwieść. Świadomie czy nie, oprócz zdrajcy stał się jeszcze kolaborantem.
Jaki był dalszy los komandora, co się z nim działo przez resztę wojny i co robił po wojnie w Kanadzie? Tu już musicie zajrzeć do książki.
Podsumowując całość publikacji to trzeba powiedzieć, że identycznie jak poprzednie cztery części kresowej sagi również i ta została wydana z należytą i najwyższą starannością. Skutecznie uporano się z wszelkimi możliwymi literówkami, co powoduje, że tekst czyta się płynnie.