Trybunał Konstytucyjny uchylił w poniedziałek decyzję ministra sprawiedliwości i służb poprawczych Ronalda Lamoli odmawiającą zwolnienia warunkowego dla zabójcy Chrisa Haniego – Janusza Waluśia.
Wydając orzeczenie, główny sędzia Raymond Zondo powiedział, że „decyzja ministra była irracjonalna, podlega przeglądowi i musi zostać uchylona”. nakazał tym samym zwolnienie Polaka w ciągu 10 dni.
Waluś urodził się na Podhalu w Zakopanem, choć publicysta Adam Tycner wskazuje na okolice Szczyrku. W rodzinie, wywodzącej się z Kresów, panowała atmosfera antykomunistyczna. Jego rodzice wraz z Januszem i jego starszym bratem przenieśli się potem do Radomia. Jego ojciec, Tadeusz Waluś, prowadził prywatny zakład zajmujący się produkcją kryształów, w którym pomagał także jego syn. Janusz Waluś w młodości uprawiał sporty samochodowe – zdobył tytuł mistrza Polski w kategorii Fiat 127. Mówił, że był “sympatykiem Solidarności, ale bliżej mi było do KPN”.
W 1981 roku wyemigrował do Republiki Południowej Afryki, gdzie dołączył do ojca i brata, którzy przybyli tam w połowie lat 70. Wspólnie z nimi, podobnie jak wcześniej w Polsce, prowadził niewielką hutę szkła. Gdy po kilku latach ich rodzinny interes zbankrutował, ojciec opuścił RPA, a bracia pozostali w Afryce, zajmując się różnymi profesjami – starszy brat założył przedsiębiorstwo, a Janusz Waluś został kierowcą ciężarówki.
1986 roku Janusz Waluś przyjął południowoafrykańskie obywatelstwo i silnie zaangażował się w działalność polityczną. W czasie rosnących antagonizmów rasowych, światopoglądowych i narodowych stanął po stronie afrykanerskich nacjonalistycznych działaczy, dążących do utrzymania systemu segregacji rasowej. Wstąpił kolejno do rządzącej Partii Narodowej, następnie Partii Konserwatywnej, a w końcu do neonazistowskiej i terrorystycznej organizacji Afrykanerski Ruch Oporu.
Waluś 10 kwietnia 1993 roku zastrzelił Chrisa Haniego, będącego liderem partii komunistycznej, przed jego domem w Boksburgu obok Pretorii. W sądzie tak opisał sam moment zabójstwa:
Wychodził ze swojego samochodu. Wsadziłem pistolet Z88 za pasek z tyłu moich spodni i podszedłem do niego. Nie chciałem strzelać w plecy, więc zawołałem: Mister Hani. Odwrócił się, a ja wyciągnąłem pistolet i strzeliłem w niego. Kiedy się przewracał, strzeliłem drugi raz. Tym razem w głowę. Kiedy upadł na ziemię, oddałem jeszcze dwa strzały w skroń. Zaraz potem wsiadłem do samochodu i odjechałem stamtąd najszybciej, jak to było możliwe.
Za zabójstwo został skazany na śmierć, jednak wyrok zamieniono na dożywocie.
Fot. twojazbiorka.pl
Biogram za Wikipedia