Zakończona polskim zwycięstwem przynajmniej w wymiarze militarnym wojna polsko-bolszewicka nie była jednak tożsama z unicestwieniem ideologii komunistycznej. Trudne czasy powojenne sprzyjały rozprzestrzenianiu się haseł o równości mas, braku wyzysku i tak dalej. Tym samym w bardzo szybki i łatwy sposób mogło dojść do destabilizacji systemu państwowego w odradzającej się Polsce. Wydaje się, że komuniści najmniejszy wpływ mieli na polskie wojsko. Dlatego też duży wysiłek został włożony w propagandę skierowaną do żołnierzy. Zaszczepienie u nich ziarna komunistycznego mogło doprowadzić do wybuchu rewolucji domowej na wzór Rosyjski a wówczas wciąż liczebnie silna Armia Czerwona mogłaby wkroczyć w polskie granice dokańczając niejako to, co nieudało się w 1920 roku. W podejmowanych działaniach polscy komuniści mieli już duże doświadczenie, działając na tym polu już od listopada 1918 roku, kiedy w ślad za odchodzącymi do Niemiec armiami Ober-Ostu wchodzili na te tereny podżegając jednocześnie i Niemców i Polaków i nakłaniając ich do popierania szerzonych idei. Warto jednak zauważyć, że idea niepodległościowa i chęć posiadania własnego państwa, odrodzonego po 123 latach niewoli była u większości Polaków silniejsza niż głoszone hasła zniesienia granic i koncepcje internacjonalistyczne. Znaczące zwiększenie agitacji komunistycznej zostało odnotowane przez lokalne oddziały Żandarmerii Wojskowej w trakcie wojny polsko-bolszewickiej. Było to logiczne działanie tzw. V kolumny by użyć tu nieco później powstałego sformułowania. Po zakończeniu konfliktu dalsze działania zostały poddane centralizacji. Agitacją formalnie kierował utworzony jeszcze w lutym 1919 roku przy Komitecie Centralnym Komunistycznej Partii Robotników Polski (po 1925 roku Komunistycznej Partii Polski), autonomiczny Wydział Agitacji w Wojsku, przekształcony w lipcu 1927 roku w Centralny Wydział Wojskowy KPP, któremu podlegały Okręgowe Wydziały Wojskowe. Na niższych szczeblach powołano pełnomocników, którzy byli skierowani do pracy terenowej w kontakcie z żołnierzem polskim. To na pełnomocnikach spoczywała całość obowiązków i tzw. pracy werbunkowej. Wprowadzona restrukturyzacja była związana z rozbiciem komunistycznych struktur do czego doszło w 1926 roku.
W wytycznych dla pełnomocników zalecano: tworzenie w oddziałach i garnizonach komórek i komitetów, zachęcanie żołnierzy do masowych wystąpień przeciwko oficerom i podoficerom, kolportaż na terenie koszar ulotek, plakatów i prasy, a także akcję „uświadamiającą” wśród poborowych i rezerwistów.

Równocześnie prowadzono działalność o charakterze wywiadowczym oraz gromadzono informacje o nastrojach panujących w wojsku. Nie stroniono od rozpracowywania obiektów i struktur wojskowych. Działalność KPP była w Polsce uznawana oficjalnie za wrogą i antypaństwową. Wiązało się to więc z podejmowaniem działań skierowanych przeciwko agitatorom. Jednocześnie w poszczególnych garnizonach organizowano polityczne i uświadamiające pogadanki oraz ostrzegano przed prowadzoną agitacją z przestrzeżeniem o najsurowszych konsekwencjach dla tych, którzy agitacji ulegną lub sami taką prowadzić będą.
Trzeba przyznać, że analizując meldunki Samodzielnych Referatów Informacyjnych, które były odpowiedzialne za prowadzenie działalność kontragitacyjnej i wyłapywanie agitatorów dużą część komunistycznych propagandzistów w Wojsku Polskim czy też osób agitujących wśród żołnierzy stanowiły osoby pochodzenia Żydowskiego. Przykładem może być choćby utworzony w 16 Pułku Ułanów Wielkopolskich w Bydgoszczy Rejonowy Komitet Komunistyczny Polski, który pomimo szumnej nazwy składał się z trzech działaczy, z czego jeden był konfidentem nasłanym przez Samodzielny Referat Informacyjny, który podejrzewał prowadzenie takiej działalności w jednostce. Żeby mieć świadomość jak wyglądało prowadzenie takiej agitacji, a osoby ja prowadzące nie były osobami z przypadku warto przytoczyć zeznanie, które złożył przed Sądem Rejonowym w Bydgoszczy ułan Szczerbakow, który prowadził rozpracowanie tej jaczejki komunistycznej:
Po przybyciu do pułku zapoznałem się z zainteresowanymi osobami, a mianowicie: uł. Saganowiczem, Bulukiem, i jeszcze 2, których nazwiska nie pamiętam. Pierwsza osoba, która zwróciła na mnie uwagę był uł. Saganowicz, który zainteresował się moją osobą w dniu 11 lipca br. w czasie obiadu żołnierskiego. Po rozmowie towarzyskiej o naszych rodzinnych stronach, ze względu na to, że byłem nowym w pułku, poznał on mnie ze swoimi kolegami – nazywając ich towarzyszami: ułanami Basatajem, Kłuśko, Szczurko, Suchonosikiem. Saganowicz początkowo poruszając rozmowy polityczne głównie rozmawiał na temat „Hromady”7, jej programie i likwidacji przez władze państwowe. Po tygodniowej znajomości z Saganowiczem zaczął on rozmawiać ze mną na temat jego pracy w partii komunistycznej przed powołaniem do służby wojskowej. Mówił on, że był „rejonowym” w KPZB (Komunistyczna Partia Zachodniej Białorusi) w powiecie kossowskim, mówił o szczegółach swej działalności, jak z Basatajem wieszali transparenty komunistyczne. Następnie zaznaczał on, że Basałaj i jeszcze 10 członków byli na specjalnym kursie w Mińsku, który nazywał się „kursem oficerskim”. Saganowicz mówił mi, że jeździł raz na miesiąc do Mińska lub Moskwy z niejakim Baranem. Zaznaczał w szczegółach, że jeszcze w cywilu bardzo czynnie współpracował z partią. Jakkolwiek był rocznikiem 1906, to jednakże partia spowodowała, że przerobiwszy go w księgach poborowych na rocznik 1905, by mógł iść z tym poborem do wojska ze względu na brak prowodyrów w wojsku. Wyjeżdżając do Bydgoszczy, otrzymał on szczegółową instrukcję od Rejonowego Komitetu KPZB w Kosowie, co do działalności organizacyjnej w pułku. Idąc w myśl tej instrukcji początkowo organizował jaczejki komunistyczne, a później rejonowe komitety Stojąc na posterunkach jeszcze jako rekrut, a korzystając z wolnych chwil od ćwiczeń, wypytywał się on rekrutów, co by czynili, gdyby przełożeni kazali strzelać im w masy robotnicze, chwalił się, że pouczał ich, że gdy widzą przemoc po stronie przełożonych, to strzelać w górę, gdy przeciwnie obrócić broń na swych przełożonych. Mówił, że w początku tego roku otrzymał odezwy od studenta w Bydgoszczy – Żurawskego, zamieszkałego na Czyżkówku i rozrzucał je w I szwadronie i na pokoju podoficerskim. Zaznaczam, że sprawdziłem i faktycznie odezwy takie były rozrzucane. W lipcu, gdy przybyłem, Saganowicz miał już rozagitowanych szereg ułanów i był w przededniu ujęcia ich w ścisłą organizację, lecz wyjazd na manewry przeszkodził temu.
Oczywiście po powrocie pułku z manewrów prowadzono dalsze działania a grupa rozagitowanych ułanów znacząco wzrosła. Praktycznie wszyscy ułani, którzy ulegli komunistycznej propagandzie pochodzili z kresów wschodnich II Rzeczpospolitej.
Należy zauważyć, że po przewrocie majowym znacząco zmniejszyło się pobłażanie dla rewolucyjnej działalności wśród żołnierzy, jak i reszty społeczeństwa. Agitatorzy zmuszeni zostali do wymyślania kolejnych działań kamuflażowych. Aby uniknąć schwytania w trakcie kolportowania ulotek z komunistycznymi odezwami zatrudniono do kolportażu swoje dzieci oraz żony. Aresztowanie kobiet a tym bardziej małych dzieci przez wojsko czy policję miało wzbudzić w społeczeństwie polskim oburzenie i zwiększyć podatność na komunistyczne hasła.
W 1934 r., jak twierdzić można na podstawie przechwyconego przez SRI okólnika KC KPP mówiącego o pracy w wojsku, uznawano, iż proletariat może zwyciężyć, pod warunkiem że na jego stronę przejdzie armia. Równocześnie komuniści uważali, że koszary stanowią jedną z najtrudniejszych „twierdz świata” do zdobycia.
Podsumowując należy stwierdzić, ze pomimo pewnych sukcesów w szerzeniu propagandowych haseł i podburzania nastrojów zdecydowana większość kadry podoficerskiej i oficerskiej zdawała sobie sprawę, że ZSRS stanowi ciągłe zagrożenie dla niepodległości Polski. Tym samym prowadzone działania przez komunistów mogły przynieść ograniczone efekty jedynie wśród żołnierzy szeregowych, zwłaszcza tych pochodzących z kresów wschodnich.